Pierwszy projekt DENKO


Tak jak napisałam w tytule, jest to mój pierwszy projekt denko. Ciesze się, że kilka tygodni temu postanowiłam się podjąć tego wyzwania, bo zmobilizowało mnie to do tego, aby wszystkie kosmetyki zużyć do samego dna. Zazwyczaj było tak, że jeżeli coś się kończyło, kupowałam nowe, a co za tym idzie stare szło w odstawkę :) Teraz jednak postarałam się wykończyć wszystko do końca.

A teraz mogę Wam dać rzetelną opinię na ich temat.


L'Oreal Paris Elseve-Total Repair Extreme- szampon przeznaczony jest do włosów bardzo zniszczonych z tendencją do rozdwajania. Czyli właśnie taki jakiego moje włosy potrzebują, ale czy idealny?
Może nie powinnam od szamponu dużo wymagać, a bardziej skupiać się na odżywkach i maskach? 
Być może. Jednak co do szamponu też trochę oczekuję. Żadną rewelacją on nie jest, ale bublem też bym go nie nazwała :) Po prostu myje, raczej nie odbudowuje tak jak producent obiecuje. Spotkałam lepsze, dlatego nie wiem czy odkupię nowe opakowanie. 
Do tej pory tylko jeden szampon mnie zachwycił, z linii profesjonalnych kosmetyków fryzjerskich, ale powiem o nim jak już będę miała go na półce przy wannie :) 

Aveo - żel pod prysznic- jest to produkt z Niemiec, więc nie jest on dostępny w Polsce. Nie będę się za dużo rozpisywała na jego temat, bo z racji tego, że opis producenta jest w języku niemieckim, to nie powiem jakie obietnice składa nam producent. Podejrzewam, że jego zadaniem jest dobre mycie i ładny zapach. I muszę przyznać, że spełnia on te kryteria 100%-owo. 

Isana Hair-szampon wygładzający- pewnie wszystkim znana i lubiana. Przeze mnie także chętnie kupowana. Za małe pieniądze można mieć na prawdę dobry szampon. Nie stosowałam jeszcze tych odżywek, ale i na nie przyjdzie czas :) Jedyny minus jaki ma według mnie to za mała dziurka przez którą wydostaje się produkt. Muszę użyć niezłej siły, żeby ścisnąć i go wydostać, bo szampon sam w sobie jest bardzo gęsty. A może to tylko mi się taki felerny egzemplarz trafił? Jeżeli też używałyście tego szamponu to dajcie znać czy u Was coś takiego się działo.

Nivea-Happy time kremowy żel pod prysznic-bardzo dobry żel, i chyba więcej pisać nie muszę. Bardzo go lubię i jeszcze nie raz zagości on u mnie na półce. A zapach? Obłędny! :)


Ziaja-maska regenerująca z glinką brązową-sceptycznie podchodzę do produktów, na których widnieje napis "każdy rodzaj skóry"-tak jak w tym przypadku, bo jeżeli pasuje on do skóry suchej, to do tłustej też będzie dobry? Zużyłam i mogę powiedzieć, że tak. Wprawdzie nie robi z naszej twarzy nieskazitelnie gładkiej i jak nowo narodzonej, ale maseczka jest dobra. I mogę polecić, tak samo jak i resztę jej rodzeństwa.

Ziaja-płyn do demakijażu dwufazowy- kiedyś kupowałam non stop, buteleczka dobijała dna,a ja biegłam do rossmanna i kupowałam następną. Tak teraz powiedzieć nie mogę. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam, że w składzie producent coś zmienił. Bardzo ciężko zmywał makijaż oka, nie radził sobie z wodoodpornymi produktami i zostawiał strasznie tłustą powłokę. Tylko czekałam kiedy w końcu będę mogła kupić nowy.

La Roche-Posay-Effaclar- ulubieniec od kilku dobrych lat. Ma on 400 ml i jeszcze do niedawna jego cena była stosunkowo niska, bo nie wiele ponad 40 zł. Teraz w stacjonarnych aptekach jego cena waha się od 60-80 zł, ale z ręką na sercu muszę przyznać, że i takich pieniędzy jest wart. Produkt, który ciągle używam. Chciałam jakieś zmiany, stosowałam inne żele, jednak ciągle wracałam do niego. Bardzo wydajny, bo 
400 ml starcza mi na pół roku! Same ochy i achy. :) 

Be Beauty-micelarny żel do mycia i demakijżu-żel jest dobry, ale nie radziłabym zmywać nim makijażu, bo niestety, ale go tylko rozmaże. Mogłabym go nazwać takim zwyklaczkiem. Fajny, delikatny żel.

Be Beauty-płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu- jest o nim bardzo głośno w blogosferze i po tych wszystkich opiniach, jak tylko go zobaczyłam na biedronkowej półce od razu go włożyłam do koszyka. Nie żałuję, że go kupiłam, bo był bardzo tani i mogłam go przetestować. Ale muszę przyznać, że mi niestety nie odpowiada. Owszem, jako tonik jest w porządku, ale jako płyn już nie. Niby makijaż zmywał, ale gdy umyłam twarz żelem i spojrzałam w lustro to cały tusz zalegający na moich rzęsach znalazł się pod dolną linią rzęs. Bardzo nie lubię po umyciu ponownie zmywać makijażu, a w tym przypadku musiałam...


Rexona-clear diamond crystal- bardzo lubię i non stop kupuję. Jak dla mnie to najlepszy dezodorant na Polskim rynku. Ładny zapach i przede wszystkim odpowiednia ochrona. 

Nivea-pure&natural action- według mnie bubel na całej linii. Ochrony daje zero, zapach mi w ogóle nie przypadł do gustu. W dodatku po kilku godzinach robi się po prostu śmierdzący! Fuu, wiecej szkoda słów. 

Oriflame-hair volume boost- bardzo dobry produkt do włosów. Jakoś bardzo nie dodawał moim włosom objętości, ale po tym produkcie były one lekkie i miękkie. Z pewnością to nie jest moje ostatnie opakowanie. 

Garnier-BB cream- chciałam napisać oddzielny post na jego temat, aby ostrzec Was przed nim, ale chyba tego nie zrobię, bo zaraz wyląduje on w koszu na śmieci. Muszę się przyznać, że nie zużyłam go do końca. jest może jeszcze połowa, ale nie chcę już "zatruwać" mojej twarzy. Niesamowicie zapycha (już nawet po jednym użyciu wyskakują mi 'nieprzyjaciele'), jego trwałość jest minimalna(do wieczora nie wytrzyma), i zmienia kolor. Nie polecam! Więcej nie kupię i będę omijać szerokim łukiem.

Lirene-peeling do ciała, intensywna regeneracja- bardzo fajny produkt. Przez pewien czas kupowałam, peelingi cukrowe, ale te zostawiały tłustą warstwę, a ja za tym nie przepadam. Tą małą próbkę dostałam przy innych zakupach w rossmannie, ale szybko zużyłam i na dowód zadowolenia z niego wrzucam zdjęcie produktu pełnowymiarowego. 

Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca :) Chciałam podzielić ten post na dwa, ale po zrobieniu zdjęć uznałam, że nie wyszło tego dużo, dlatego zdecydowałam się na jeden. Teraz wiem, że post zrobił się za długi. Kolejne denko będzie krótsze, obiecuję. 


Życzę miłego dnia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! ;)